Edukacja czy indoktrynacja?
Maciej Walaszczyk

 
Holokaust - podejście priorytetowe

Wydarzenia ostatnich miesięcy, głównie tzw. sprawa Jedwabnego, nie tylko przyspieszyły proces pisania od nowa historii stosunków polsko-żydowskich. Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje w pośpiechu projekt rozporządzenia o podstawie programowej dla szkół ponadpodstawowych. Ma ona pomóc w edukowaniu młodzieży o holokauście, walczyć z "ksenofobią" i "nietolerancją". Problemem są jednak nauczyciele, których - jak się okazuje - będzie trzeba specjalnie przeszkolić.

To, że szeroko pojęta tematyka holokaustu jest szczególnie brana pod uwagę w pisaniu programów nauczania w przedmiotach historii czy języka polskiego, nie jest już w Polsce nowością. Walka z "ksenofobią" i "nietolerancją" oraz troska o "akceptowanie odmienności" stała się jednym z priorytetów jakie ma realizować nauczyciel. W sferze walki politycznej nacisk ideologiczny w tej sprawie jest tak silny, iż dziwnym nie jest, że tematyka holokaustu "szczególnie" traktowana jest w programach nauczania młodzieży. Dowodem tego może być choćby tocząca się obecnie na łamach polskiej prasy wojna o świadomość historyczną i interpretację wydarzeń dotyczących Jedwabnego. Mord na Żydach jest więc tematem ważniejszym i wywołuje więcej emocji niż pacyfikacja przez żydowską partyzantkę polskich wiosek Koniuchy czy Naliboki. Już teraz MEN poinformowało, że nauczyciele z Jedwabnego i okolic będą specjalnie edukowani, by móc - jak się wyrażono - odpowiedzieć na wszystkie pytania zadawane w tej sprawie.

Wczoraj w Ministerstwie Edukacji Narodowej odbyło się spotkanie, w czasie którego dyskutowano o projekcie rozporządzenia o podstawie programowej dla liceów i szkół zawodowych, programach i podręcznikach przyjętych przez MEN oraz kształceniu i doskonaleniu nauczycieli. Dokument ten będzie punktem wyjścia przy edukowaniu młodych Polaków w zakresie problematyki holokaustu. Tak zwana podstawa programowa będzie obowiązywała w gimnazjach i szkołach ponadpodstawowych. Na niej właśnie zbudowany zostanie program edukacyjny dotyczący problematyki holokaustu. Zawarte w niej zapisy - cele, zadania, treści, osiągnięcia, będą obowiązywały autorów programów, autorów podręczników i nauczycieli. Będą one wytycznymi do opracowania programów nauczania obowiązujących na poziomie danej szkoły. Szkoła będzie mogła wybrać jedynie formę realizacji. Jak wczoraj podkreślano - przekaz na temat holokaustu musi być spójny.

- Zupełnie inaczej zagadnienie to jest interpretowane na lekcji historii, języka polskiego czy katechezie - ubolewał Włodzimierz Filipek z Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych. - Jeżeli się tego nie zacznie nauczać od szkoły podstawowej, to nauczanie o holokauście, w momencie zupełnego braku zainteresowania historią, zostanie potraktowane jako "ciało obce", a tego powinniśmy się najbardziej obawiać - mówił Filipek. Jego zdaniem, holokaust musi być potraktowany wyjątkowo. - Holokaust był ludobójstwem, ale nie każde ludobójstwo jest holokaustem - mówił z przejęciem.

Kolejnym, o ile nie najważniejszym, problemem jest również to, że dzisiejsza młodzież nie jest w ogóle zainteresowana historią i jej zgłębianiem. Na pytanie, czy przez ostatnie lata, a szczególnie w okresie powojennym, fałszywie przedstawiano zagadnienie holokaustu, zarówno przedstawiciele MEN, jak i prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leon Kieres odpowiadają twierdząco. Wiceminister Wojciech Książek podkreśla, że boi się ideologizacji tematu i uważa, że historia powinna być przedstawiana obiektywnie.

Problemem okazują się jednak być sami nauczyciele, którzy - jak wynikało z dyskusji - muszą przechodzić kursy doszkalające. Wiedza, jaką dysponują nawet wykształceni w ostatnich latach, nie wystarcza. Jej "uzupełnienie" jednak kosztuje, dlatego ministerstwo przewiduje specjalne dotacje. MEN współfinansuje również wyjazdy nauczycieli z Polski na kursy organizowane przez instytut Yad Vashem w Jerozolimie. Jak wczoraj poinformowano, rozpatrywana jest również propozycja dofinansowywania podobnego kursu organizowanego przez Muzeum Oświęcim-Brzezinka dla nauczycieli z Izraela.

Zdaniem Hanny Węgrzynek z Żydowskiego Instytutu Historycznego, szkoła podstawowa nie jest okresem zbyt wczesnym na nauczanie o holokauście. - Jest to możliwe, jeśli odejdzie się od historii politycznej na rzecz społecznej - mówiła.

* * *

To, jak młodzi ludzie będą się uczyli historii i czy stanie się ona życiową pasją części z nich zależy przede wszystkim od nauczycieli i profesorów. Tak było, jest i będzie. Tylko oni są w stanie na szerszą skalę przekazywać wiedzę o przeszłości naszego Narodu i zarażać nią kolejne pokolenia. Żadna ideologizacja nauczania czy jej wykoślawianie w imię walki, nawet o szczytne cele, nie przyniesie zamierzonego celu. Da efekt krótkotrwały albo wręcz odwrotny. Wiadomości przekazywane przy pomocy masowej indoktrynacji pójdą i tak w zapomnienie. Utalentowane, niepokorne jednostki, wśród których jest może wielu przyszłych profesorów historii, sprowokuje zaś do badania drugiego dna wielu tajemnic współczesnej historii. Również tego, dlaczego wiedza o prześladowaniach Żydów nawet po 50 latach od zakończenia II wojny światowej stała się przedmiotem walki politycznej i uzyskała status specjalnego znaczenia w szkolnym nauczaniu.

Maciej Walaszczyk

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1