Lata okupacji niemieckiej według Jana Tomasza Grossa
Napiszemy historię od nowa?

 
Profesor Jan Tomasz Gross ma ostatnio niezwykle pracowite dni. Podróżując po Polsce, promuje książkę "Sąsiedzi", wokół której toczy się głośny spór publicystów, historyków i polityków. Choć niektórzy sądzą, że sporu nie ma, bo tak naprawdę "role zostały rozdane" jeszcze przed wydaniem książki...
Całodniową wizytę prof. Grossa we Wrocławiu kończy spotkanie w remontowanej synagodze "Pod białym bocianem", wokół której skupiona jest lokalna gmina żydowska. Z powodu niskiej frekwencji wystąpienie przeniesione zostaje do gminnej świetlicy.

Na sali obecni są głównie ludzie starsi, z tyłu siedzi grupka młodzieży. Wśród zebranych znajdują się przede wszystkim członkowie gminy. Spotkanie nie było nagłaśniane, ma więc charakter "środowiskowy".

Historia opowiedziana przez socjologa

Gross przedsta wia się jako socjolog (dzień później wrocławskie dzienniki mylnie nazwą go historykiem). Wyjechał z Polski w 1969 roku. Na zajęcie się "sprawą Jedwabnego" zdecydował się po odnalezieniu w Żydowskim Instytucie Historycznym relacji Szmula Wasersztajna - świadka zdarzeń z 10 lipca 1941 roku, oraz po nawiązaniu kontaktu z córką właściciela stodoły, w której dokonano spalenia Żydów.
Omawiając książkę "Sąsiedzi", Gross przedstawia źródła swojej wiedzy o pogromie: akta sprawy przeprowadzonego w 1949 roku stalinowskiego procesu 22 Polaków oraz zeznania dwóch żyjących świadków zbrodni - jeden z nich mieszka w Izraelu, drugi w Argentynie. O samym zdarzeniu mówi niewiele, nie rekonstruuje szczegółów zajść, skupia się raczej na tle historycznym - początku wojny niemiecko-sowieckiej, eskalacji przemocy na Białostocczyźnie. Mord w Jedwabnem nazywa epilogiem spazmu gwałtów.
- Czy był inspirowany przez Niemców?
- Nie! Jedynie kilku z nich przyjechało z Łomży samochodem osobowym, aby filmować lub fotografować pogrom. Nie ma co do tego wątpliwości - Gross powtarza, że "Sąsiedzi" zostali napisani na podstawie dokumentów historycznych. Mówi beznamiętnie, robi długie przerwy, zna przecież prawdę...

Duchowni też są winni

- A co z polskim duchowieństwem?
- Gdy w Jedwabnem 25 czerwca 1941 roku zostaje pobitych kilku Żydów, miejscowy ksiądz zwraca się do polskich parafian: "Nie róbcie tego, to zrobią Niemcy". Gross nie wspomina ani słowem o negatywnej weryfikacji tej relacji przez dziennikarzy KAI.
Przytacza też nową informację, powołując się na ks. M. Czajkowskiego. Otóż w trakcie pogromu ksiądz stał w bramie kościoła - nie reagował, przyglądał się zbrodni.
A co z łomżyńskim biskupem Stanisławem Łukomskim? Tutaj autor zgadza się, że w książce mógł pomylić się, opisując przyjęcie przez przełożonego diecezji, w lipcu 1941, delegacji jedwabińskich Żydów i otrzymanie od nich lichtarzy w zamian za ochronę. KAI udowodniła, że biskup w tym czasie ukrywał się poza Łomżą.
- Może dali te lichtarze nie jemu, tylko temu, kto otworzył drzwi biskupiej siedziby? Biskupa mogło tam nie być, ale jakiś kontakt został nawiązany - Gross sugeruje uznanie przez Żydów innej osoby za biskupa!

To Polacy kolaborowali z NKWD

Pytanie z sali: Czy ludzie w Jedwabnem mówili przez te lata jawnie o pogromie?
Odpowiedź: A o czym innym mieli mówić, że się krowa ocieliła?
Następny głos: Co było przyczyną pogromu?
Odpowiedź: Nie wiem. Nie umiem odnaleźć kontekstu, przyczyn tych zdarzeń. W Jedwabnem brak szczególnego nasilenia sowiecko-żydowskiej kolaboracji, są za to objawy nasilonej współpracy sowiecko-polskiej!
Gross badał tę sprawę. Według niego, agenci NKWD, którzy w latach 1939-41 denuncjowali na tym terenie "wrogów ludu", to Polacy.
- Byli oni werbowani szczególnie wśród członków ruchu oporu, latem można jeszcze mieszkać w lesie, ale zimą już nie, więc zostawali agentami w zamian za darowanie win.

Polska - odwieczny prześladowca Żydów

Niewielka grupa zebranych w świetlicy zaczyna stawiać Polakom poważne zarzuty.
Głos prowadzącego spotkanie: Zabicie Żyda przez kilka wieków było bezkarne, nie groziła za to kara. Zmieniło się to od momentu powstania państwa Izrael w 1948 roku.
Gross nie zaprzecza tej kłamliwej wypowiedzi. Słucha, przytakuje.
Mówi starsza pani: Oni odkryli, że Żydzi są bezbronni, no i nie są chrześcijanami, więc odżył czynnik irracjonalny!

Sala pulsuje

Mówi członek gminy: Takich pogromów było znacznie więcej, były już w 1939! Teraz historycy będą ich szukać.
Wiceprzewodniczący gminy: Przepraszanie za to przez prezydenta Kwaśniewskiego jest bez sensu, za coś takiego w ogóle nie da się przeprosić!
Gross komentuje społeczny rezonans swojej książki: To jest bardzo dobre, to proces oczyszczenia...
Pytanie: Dlaczego Polacy nie reagowali na likwidację getta warszawskiego? W stolicy był przecież sztab Armii Krajowej, Delegatura Rządu. Dlaczego nie ruszono palcem, by uniemożliwić transport 300 tysięcy Żydów?
Gross nie odpowiada. Nie wie? Nie zna historii terroru wobec mieszkańców Polski? Nie wie, że jakikolwiek opór równy był samobójstwu?
Mówi do zebranych: Całą historię okupacji należy napisać na nowo!
Zebrani przytakują.
Głos z sali: Holokaust trwa dalej, szkody nie zostały naprawione.

Odkrywca historycznej prawdy

Gross podsumowuje omawianie książki: Są do niej pretensje, że jest eseistyczna, że ma braki warsztatowe, że nie ujawnia źródeł niemieckich, ale żaden z tych zarzutów nie jest poważny.

Spotkanie zbliża się ku końcowi

Głos zabiera starsza pani: Musimy jednak pamiętać o postawie duchowieństwa, które przechowywało ukrywające się dzieci żydowskie. One nie musiały zostawać chrześcijanami, po wojnie dawano im wolną drogę. Popatrzmy też na Papieża, który przyjaźnił się wtedy z Żydami, to taki dobry człowiek...
To wyjątkowa na tym spotkaniu wypowiedź, wkrótce zresztą przerwana.
W sali panuje ciężka atmosfera, w głosach nie ma cienia wątpliwości co do polskich win. Gross słucha, jest zadowolony.
- Dyskusję o roli Polaków w zagładzie Żydów chciał rozpocząć kilkanaście lat temu eseista, Błoński - przypomina. - Został zakrzyczany, ale teraz już się jej nie uciszy.
Skupieni w końcu sali młodzi członkowie gminy żydowskiej słuchają uważnie. Kiedy padają głosy złości i zarzutów, stają się podrażnieni. Czy będą chcieli zająć się pisaniem tej nowej wersji historii z bezkarnie mordującymi niewinnych ludzi i kolaborującymi z NKWD Polakami, z obojętnie przyglądającymi się zbrodniom, katolickimi duchownymi? Czy zamienią opis Narodu, który przez wieki z tolerancją gościł ich przodków, w karykaturę ich kata? Oby nie dali się zwieść pokusom "nowych historyków".
Piotr Sosiński

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1