Głos, którego niektórzy Żydzi nie chcą słyszeć
Prezydent przeprosił za mord w Jedwabnem w imieniu
swoim i - jak stwierdził - w imieniu tych Polaków, których sumienie jest
poruszone. Nie jestem zwolennikiem tak pochopnego przepraszania, co nie
znaczy, iż nie uważam, że mord w Jedwabnem nie był straszliwą zbrodnią.
Istotnie. Lecz w tym przypadku prezydent, uchodzący za racjonalistę,
racjonalizmowi zaprzeczył. Albowiem śledztwo dotyczące Jedwabnego nie
zostało zakończone i żaden wyrok w sprawie nie zapadł. Pamiętam, jak nie
tak dawno ten sam prezydent w sprawie Józefa Oleksego przypominał, że
dopóki nie będzie ostatecznego wyroku, nikogo nie wolno oskarżać. W myśl
tej logiki przeprosiny w Jedwabnem stały się nie tylko potwierdzeniem
oskarżenia, które w rzeczywistości istnieje, lecz przede wszystkim
przypieczętowaniem wyroku, którego w rzeczywistości nie ma.
W
brak konsekwencji i - co za tym idzie - odpowiedzialności ze strony
prezydenta, połączony z jakąś przedziwną troską o dobre samopoczucie
rabina Weissa, na niewiele się zdały, skoro ambasador Szewach Weiss od
razu stwierdził, że ostateczne zadośćuczynienie nie zostało uczynione i
trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. A skoro tak, to spójrzmy! Tyle tylko, że
kto przeprosi za żydowską policję, która w czasie okupacji nadzwyczaj
gorliwie wykonywała polecenia SS, kierując do komór gazowych własnych
rodaków z myślą o przejęciu po nich majątku? Kto przeprosi za postawę
amerykańskich Żydów, którzy w czasie wojny w obronie swych braci nie
ruszyli nawet palcem, ubijając najlepsze interesy z nazistowskimi
Niemcami? Kto przeprosi za Żydów europejskich, którzy dostarczali
hitlerowcom listy swoich braci, skutecznie pomagając w deportacji? Kto
przeprosi za Żydów z szeregów NKWD, którzy aresztowali i zsyłali na Sybir
polskie kobiety i dzieci? Kto przeprosi za Żydów z szeregów UB, którzy
aresztowali i mordowali żołnierzy polskiego podziemia? Jak mówił jeden
z moich profesorów: Przestańmy wreszcie mówić głosem, który Żydzi chcą
słyszeć. Miejmy odwagę mówić własnym. Będzie to uczciwsze choćby z tego
powodu, że w świecie, w którym żyjemy, nie ma już okupacji hitlerowskiej,
ale na Bliskim Wschodzie okupacja izraelska trwa. We współczesnym świecie
nie ma już hitlerowskich gett, przeznaczonych dla ludności żydowskiej.
Funkcjonują jednak getta izraelskie, przeznaczone dla ludności
palestyńskiej. Nie ma wśród nas hitlerowców, którzy nadzorowali obozy
koncentracyjne, gdzie dokonywano eksterminacji ludności żydowskiej. Wciąż
jednak na wolności żyją Żydzi odpowiedzialni za eksterminację ludności
Libanu. Wcale nie tak dawno można było postawić przed sądem ludzi
odpowiedzialnych za strzelanie do niemieckich uciekinierów, usiłujących
niegdyś sforsować mur berliński. A co z tymi przywódcami Izraela, którzy
odpowiedzialni są za strzelanie do palestyńskich dzieci? Zaledwie kilka
dni temu postawiono przed sądem odpowiedzialnego za zbrodnie wojenne
Miloszevicia. A co z przywódcami Izraela odpowiedzialnymi za zbrodnie
wojenne w Libanie? Trudno jest pisać te słowa w odniesieniu do niemego
głosu tych, którzy zaznali tak okrutnej śmierci w Jedwabnem i którym
winniśmy oddać należny szacunek, choćby przez fakt niewspominania ich
imion w kontekście sporów i nieporozumień, a już na pewno unikania
wykorzystywania ich jako swoistej karty przetargowej dla żądań strony
żydowskiej. Ale jeśli pan Szewach Weiss mówi o prawdzie, to nie widzę
innej odpowiedzi. Nie widzę również powodów, dla których za przykładem
prezydenta miałbym sztucznie zasługiwać sobie na, skądinąd, rzekomo ważny
we współczesnym świecie certyfikat koszerności...
Sebastian Karczewski
Powrot
|