Warszawa, 18.06.2001 r.
STOWARZYSZENIE PRZECIWKO
ANTYPOLONIZMOWI
04-782 Warszawa, ul. Brzoskwiniowa 13
tel./fax 6155-271,827-54-22, 0-605-453-995
INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ
Komisja Ścigania Zbrodni Pzeciwko
Narodowi Polskiemu w Warszawie.
Zwracam się z
prośbą o udzielenie pisemnej informacji na następujące pytania.
1. Z czyjej decyzji
i w jakim celu przeprowadzono przyspieszoną ekshumację w dniu 21 maja br.
w Borzejewie k. Jedwabnego? Świadkami tego wydarzenia byli okoliczni mieszkańcy,
którzy twierdzą, że specjalna ekipa ekshumowała i wywiozła ze zbiorowego
grobu 14 szczątków żołnierzy niemieckich, poległych w tym rejonie w czasie
II wojny światowej. Informację tę potwierdził także miejscowy wójt p. Edward
Łada.
2. W tym
samym czasie również specjalna ekipa ekshumacyjna wydobyła i wywiozła z
dotychczasowej zbiorowej mogiły w Janczewie k. Jedwabnego 29 szczątków
również żołnierzy niemieckich, poległych w czasie II wojny światowej.
Przed ekshumacjami
mogiły byty oznaczone i stały na nich krzyże. Jest zrozumiałe, że dwie
(?) pospiesznie i w tajemnicy przeprowadzone ekshumacje, na kilkanaście
dni przed planowaną w samym Jedwabnem, wzbudziły uzasadniony niepokój i
zainteresowanie okolicznych mieszkańców. Dlatego też zwracam się z prośbą
o wyjaśnienie zaistniałych sytuacji.
Leszek Bubel
Prezes zarządu
(pismo doręczono osobiście)
Głupota czy własny interes?
W poprzednim numerze
T P. pisałem o dwóch nauczycielkach z Jedwabnego, które na specjalnym kursie
w Stanach Zjednoczonych zgodziły się przejść "pranie mózgów" w ramach szkolenia
w zakresie eksterminacji Żydów w czasie II wojny światowej.
W ostatnich dniach
otrzymałem kilka telefonów z Jedwabnego - tym razem od rodziców, którzy
są nakłaniani do wyrażenia zgody na wyjazd ich dzieci na wycieczkę do Warszawy.
W programie tej wycieczki ma być spotkanie z przedstawicielami organizacji
żydowskich, zwiedzanie szkoły żydowskiej w Warszawie, pomnika Bohaterów
Getta i ponoć nawet modlitwa w ...synagodze. Koszty wycieczki dla dzieci
z Jedwabnego ma pokryć jedna z żydowskich organizacji. Zadania nakłonienia
rodziców dzieci do wyrażenia pisemnej zgody na tę eskapadę, jak mnie poinformowano,
podjęła się młoda nauczycielka z jedwabińskiego gimnazjum, Izabela Załuska.
Wielu rodziców nie zgadza się na taką imprezkę i w związku z tym stoi ona
pod znakiem zapytania. Mnie również nurtuje pytanie dlaczego p. Załuska
w tej materii wykazuje tak dużą aktywność? Dlaczego teraz, jeszcze przed
wprowadzeniem nowych, zafałszowanych podręczników do nauki historii, nie
przykłada swoich "pedagogicznych" ciągot do zorganizowania wycieczki szlakiem
zbrodni żydobolszewików i żydoubeków, choćby po okolicach Jedwabnego? Albo
mamy do czynienia z głupotą nauczycielki, albo, co bardziej prawdopodobne,
z chęcią dorobienia do skromnej nauczycielskiej pensji!
L.B.
Tylko Polska numer 13(52)/2001
Gazetka koszerna
dnia 15.06.2001
r. (nr 138.3742) piórem Anny Bikont w obszernym artykule na pierwszej i
szóstej stronie zamieściła wywiad pt. "W Jedwabnem Żydem straszą":
"Anna Bikont:
Słyszałam,
że Leszek Bubel pojawił się w Jedwabnem na sesji rady miasta, by dopilnować
swojego pomysłu nadania honorowego obywatelstwa miasta przewodniczącemu
Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwardowi Moskalowi.
Janusz Leszek
Dziedzic: "Już nie mogłem słuchać tych bzdur. Jestem w sklepie, wychodzi
matka właściciela i mówi: Wygnać trzeba tych wszystkich Żydów, co tu
przyjeżdżają robić wywiady." Najbardziej się boją, że Żydzi odbiorą
im to, co zagrabiono. (...) I jeszcze mówią, żeby żaden jedwabnianin nie
śmiał pokazać się na obchodach 10 lipca, że mają być opuszczone w domach
kotary. (...) Wyjechałem właśnie z całą rodziną do Ameryki. Na kilka miesięcy,
a jeśli będzie taka możliwość to na dłużej. Nie wytrzymaliśmy wrogiego
napięcia jakie wytworzyło się wokół nas. Od czasu gdy mój ojciec, który
przechowywał Szmula Wasersztajna, wypowiedział się w "Rzeczpospolitej",
a ojciec i ja w filmie Agnieszki Arnold "Sąsiedzi" i w pani artykułach,
szkalowano nas bez przerwy. (...) Szedłem do sklepu i słyszałem po drodze:
Pachołku
żydowski. A w sklepie zapadała martwa cisza. Ja mam taka posturę, że
nigdy nikogo się nie bałem. Jak bytem młody, to tylko uprzedzałem:
Nie
bijcie mnie, bo będzie was potem bardzo bolało. Ale ostatnio zacząłem
się bać. Tak mnie osłabili psychicznie tymi gadkami. (...)
Ewa Dziedzic:
A poza tym dzieci cały czas wytykano palcami. O, patrz syn Dziedzica.
Miałam koleżankę, której syn przychodził do moich dzieci, to jego koledzy
z klasy mu powiedzieli: Do tych pachołków żydowskich chodzisz. Więcej
się nie pokazał. To okropne, jak przechodzi się ulicą i słyszy się: Pachołki
żydowskie. Teść, który większość czasu spędza u swoich synów,
przyjechał specjalnie do Polski, aby wziąć udział w obchodach. Poszedł
raz do przychodni, drugi raz do sąsiadów i tak się nasłuchał, że zaraz
wrócił do Ameryki.
A.B.: A Państwa
znajomi, przyjaciele?
E.D.:
Ja już nie miałam koleżanek. Straciłam co do jednej. Nie dałoby się tak
żyć. Gdzie wstąpić czy do apteki, czy do sklepu, wytykali nas palcami.
W sklepie sąsiadki odwracały głowę jakbym była trędowata. Jak wchodziłam
do pokoju nauczycielskiego o coś zapytać w sprawie dzieci, słyszałam tę
ciszę, która zapadała. Oczerniał nas ksiądz, że jak mógł Leszek tak mówić,
że on jest katolik. W Jedwabnem się nie dawało żyć. Małżonek miał takich
dobrych kolegów, a przestali mu rękę podawać, bo uznali go za zdrajcę.
J. L. D.:
Mamy w Jedwabnem dobrego znajomego, który to samo wie i uważa, co my. Spotkałem
go tuż przed wyjazdem na rynku, zamienił ze mną słowo i już go przy mnie
nie ma. On jest tak samo zaszczuty, tylko nie może uciec do Ameryki i boi
się, że jak nas razem zobaczą, będą mu jeszcze bardziej dokuczać. Wszyscy
porządni ludzie są w Jedwabnem zastraszeni. To nie chodzi tylko o ataki
na nas, ale całą atmosferę. W Jedwabnem głównym autorytetem jest Leszek
Bubel, nasz ksiądz namawia do czytania jego pism. Rozdawano je przed kościołem,
kiedy przyjechał biskup Stefanek, teraz jest ich pełno w mieście.
A.B.: A jak
zareagowali sąsiedzi na wiadomość o Waszym wyjeździe?
J.L.D.:
Nikomu, dosłownie nikomu o tym nie powiedzieliśmy. Baliśmy się, że ktoś
nam zrobi coś takiego, że nie da się wyjechać. (...) To przecież przez
takich samych jak ci, co nas zastraszają, 60 lat temu ludzie, tacy sami
Polacy jak my, zostali przez swoich sąsiadów ograbieni z życia. Jak by
miejscowy kościół wtedy coś zrobił, żeby morderców powstrzymać - nie doszłoby
do tego. I dzisiaj ksiądz taki sam, ludzie tacy sami, gdyby dać przyzwolenie
część mieszkańców Jedwabnego powtórzyłaby to, co zrobili ich ojcowie. Tylko
Żydów do spalenia brakuje."
Szczególnie te
ostatnie słowa Dziedzica odbieram jako wyjątkowo wszawe, świadczące o stanie
jego umysłu. To przypadek dla psychiatry! Taka "wszą" powinna być właśnie
sekowana przez lokalną społeczność. Nie czekajmy na karę boską, bo Żydzi
zawsze stosują talmudyczną zasadę "oko za oko", więc jeśli ktoś na nas
pluje, to nie udawajmy, że deszcz pada, tylko na agresję odpowiadajmy aktywną
obroną. Piętnujmy zwyrodnialców i sprzedawczyków! Cieszę się, że dla wielu
osób jestem autorytetem, dlatego tym bardziej staram się podejmować przemyślane
de-yzje. Takie często pojawiające się opinie na mój temat rekompensują
mi medialne i prokuratorskie szkalowania.
Rodzina Dziedziców
sprzedała się żydowskim oszczercom i jeszcze dziwi się, że ich sąsiedzi
prawidłowo reagują na ich haniebne wyczyny. W paszkwilu "Sąsiedzi" Żydówki
Arnold Janusz Dziedzic dat popis kłamstw i antypolskich wypowiedzi. Przysłuchując
się jego wypowiedziom miałem wrażenie, że to wariat. Obecnie jednak okazało
się, że działał z premedytacją i solennie zasłużył sobie i rodzinie na
trudną do uzyskania amerykańską wizę. W samym Jedwabnem mówi się, że Gross
pisząc "Sąsiadów" wielokrotnie przebywał u Dziedziców, którzy przyjmowali
go alkoholowymi libacjami. Ze środowisk polonijnych wiem, ze i w Stanach
splamiona rodzinka nie będzie tolerowana przez Polonię. Niech to będzie
przestroga dla wszystkich szabesgojów. I niech pamiętają, że żydowska wdzięczność
"na pstrym koniu jeździ", o czym ciągle przekonują się miliony moich rodaków.
P.S. W tymże
samym numerze "Gazetki Koszernej" dał głos inny znany Żyd, Jan Turnau,
w artykule "Bubel czy Papież": "W Jedwabnem dzieje się bardzo źle. Ludzie,
którzy mieli odwagę opowiadać o zdarzeniach sprzed 60 lat zgodnie ze swoim
sumieniem, są niszczeni psychicznie przez sąsiadów. Oparciem dla tej grupy
ludzi jest ks. Edward Orłowski, który ściśle współpracuje z patologicznym
antysemitą, Leszkiem Bublem. W wywiadzie dla pisma Bubla "Tylko Polska",
szeroko kolportowanego w Jedwabnem, proboszcz jedwabiński powiedział, że
nie będzie przepraszał bo Polacy tego nie zrobili. Powiedział to po nabożeństwie
skruchy, podczas którego biskup Stanisław Gądecki stwierdził, że wśród
sprawców tamtej zbrodni byli także Polacy, po czym kilkudziesięciu biskupów
przepraszało na kolanach. Kto powinien być znakiem firmowym Kościoła rzymskokatolickiego
w Jedwabnem - Jan Paweł II wraz z Episkopatem Polski czy Leszek Bubel?"
Skoro Żyd Turnau
miesza do obecnych wydarzeń w Polsce autorytet papieża to się z tym zgadzam,
bowiem to wszystko odbywa się za wiedzą i zgodą Watykanu. Natomiast Episkopat
Polski przepraszając na kolanach zrobił to tylko we własnym imieniu, a
nie całego Kościoła katolickiego w Polsce, bo Kościół to my - wszyscy wierni,
a nie wyłącznie hierarchowie. Z wypowiedzi ks. Edwarda Orłowskiego Turnau
wyciął środkową, istotną część zdania: "Bo to byłoby wbrew mojemu sumieniu".
Jak i z tego wynika jedni to sumienie mają, inni - nie. Za takie właśnie
wypowiedzi ks. Edward Orłowski jest szanowany przez Polaków i to nie tylko
w Jedwabnem. Nazywanie mnie "patologicznym antysemitą" lub, jak wcześniej
na łamach "Koszernej", "naczelnym antysemitą III RP" to dla mnie prawdziwy
zaszczyt, bo tylko głupcy nie dostrzegają, że to co Żydzi nazywają antysemityzmem
czyli w rzeczywistości walka o nasze, narodowe interesy, powinno być już
od dawna polską racją stanu. Bez wątpienia byłem gwiazdą tego numeru, ponieważ
na mój temat ukazał się jeszcze jeden tekst pt. "Antysemita oskarżony -Bubel
rasowy" i w tym przypadku już w tytule "Gazeta Koszerna" kłamie, bo postawienie
prokuratorskiego zarzutu to nie jest oskarżenie. Do tej sprawy wrócę w
jednym z najbliższych numerów T.P, a ujawniając wiele zakulisowych matactw
z tym związanych zapewne nie zanudzę Czytelników.
Leszek Bubel
Tylko Polska numer 13(52)/2001
Pięć minut z Henrykiem Pająkiem
-Od dwóch miesięcy jest w księgarniach Pana Książka " Jedwabne geszefty".
Nigdzie nie natknąłem się na jakąś wzmiankę prasową, telewizyjną, radiową
o tej jakże aktualnej książce, nie mówiąc już o jakiejś recenzji. Dla odmiany
aż huczy od książki J. R. Nowaka: "100 kłamstw J. T. Grossa" . Skąd ten
kontrast, takie totalne przemilczanie "Jedwabnych geszeftów"?
- Bo nie jestem ani z prawa, ani z lewa. Jestem sam, a co gorsze jestem
sobą. Pan Nowak celnie wypunktował kłamstwa Grossa i chwała mu za to, lecz
starannie pominął ten legion Żydów i żydofilów, którzy w tej aferze są
bandą klakierów szkalujących Polskę i Polaków na równi z Grossem.
[z audycji radiowej "Niedokończone rozmowy" w Radio Maryja wiadomym mi jest, że prof.Jerzy
Robert Nowak rozważa przygotowanie do druku książki "Parada kalkierów" własnie na ten temat - wtr. moje WK.]
Są groźniejsi od niego, bo rządzą Polską, rządzą mediami. Ja w "Jedwabnych
geszeftach" demaskuję żydofilów i Żydów z najwyższych kręgów władzy i mediów.
Dlatego tę książkę pokryta szczelna zasłona milczenia i przemilczania.
Ostatnio odmówił zamieszczenia płatnej reklamy moich książek, w tym "Jedwabnych
geszeftów" katolicki "Nasz Dziennik". Domyślam się, że gdybym pominął tam
reklamę "Jedwabnych...", to cała reklama przestałaby być trefna dla "Naszego
Dziennika".
- Po dwóch miesiącach od ukazania się tej książki, wokół tej żydowskiej
afery pod nazwą Jedwabne narosło tyle nowych kontrowersji, ujawniono tyle
faktów, że książka niejako "ubożeje" z każdym dniem o nowe dowody oszustw
Grossa i jego klakierów.
- Taki jest los książki pisanej "z marszu", w trakcie dziania się wydarzeń.
Tak było z moim "Bandytyzmem NATO", bo już rok później Waldemar Łysiak
w swoim "Stuleciu kłamców" dorzucił wiele nowych przykładów totalnego zakłamania
zachodnich żydomediów o tej inwazji NATO na Jugosławię. W dodruku swojej
książki odniosę się do tzw. mszy przebłagalnej narzuconej biskupom przez
duchownych żydofilów i Żydów. Nie widzę potrzeby dopisywania czegoś więcej.
Jedwabne skończy się dokładnie 10 lipca, przejdzie w formę i stan drugiego
żydowskiego "Auschwitz", miejsca żydowskich pielgrzymek do skutków "polskiego
antysemityzmu"
-Co Pan sądzi o usunięciu z pierwszej wersji napisu na pomniku wzmianki
o niemieckim nazizmie rozpalającym nienawiść?
- To proste - ten napis musiał zniknąć. Niemców w Jedwabnem nie byto, niemieckiej
zbrodni w Jedwabnem nie było, nie byto tam nawet owych tajemniczych "nazistów".
Byli tylko Polacy, tylko polska nienawiść. Teraz młodzież odwiedzająca
ten pomnik będzie wiedziała bez komentarzy, że to Polacy wymordowali Żydów.
- Jak Pan skomentuje rewizję skarbowo-prokuratorską w redakcji "Tylko Polska"
i aresztowanie 168 egzemplarzy Pana książki "Strach być Polakiem"?
- Jedni odmawiają reklamy książek o prawdzie, inni rewidują, konfiskują.
To dwa przyczynki do jawnej wojny z prawdą, z obroną polskości, groźnej
dla Żydów i żydofilów. Obaj mamy chyba świadomość, że nie weszliśmy do
dziecięcej piaskownicy, tylko w kłębowisko żmij. Aresztowanie "Strach być
Polakiem", książki wznowionej przez Pana za moją zgodą jest groteskowym,
lecz groźnym szczerzeniem kłów, bowiem ta książka i ja jako jej autor,
już trzy razy stawaliśmy przed obliczem prokuratorów: dwa razy w Lublinie,
raz w Białymstoku - tam z donosu tzw. "Młodych demokratów". I trzykrotnie
donosy szły do kosza.
- Co nie zmienia faktu, że kontakty z Bublem mogą być niebezpieczne...
- Wie Pan, raz po raz odbieram tak zwane dobre rady i do takich należą
rady aby "skończyć z Bublem". W pewnym dość zacnym tygodniku powiedziano
mi z przekąsem: "No tak, ale Pan współpracuje z Bublem". Odpowiadam wszystkim:
Gdyby Bubel okazał się kiedyś nawet Belzebublem, to jak na razie, wykonuje
kawał dobrej roboty w obronie Polski i Polaków. Kiedyś, może już wkrótce,
innym będą zarzucać to samo: "No tak, ale Pan współpracuje z Pająkiem!"
Rozmawiał: Leszek Bubel
Tylko Polska 14(53)/2001
Sensacyjne znalezisko!
Mieszkańcy Jedwabnego zauważyli jak kilku 12-15-letnich
chłopców z miasta wygrzebywało resztki niemieckiego uzbrojenia i to z miejsca,
z którego jeszcze kilka tygodni wcześniej usunięto głaz upamiętniający
niemiecką zbrodnię w lipcu 1941 r. Jeden z nich natychmiast telefonicznie
poinformował o tym Instytut Pamięci Narodowej oddział w Białymstoku. Po
dwóch dniach cały teren obstawiony został policją, która przebywa tam do
chwili obecnej. Przeprowadzono groteskową ekshumację, podczas której specjaliści
znaleźli około 100 wystrzelonych łusek, tzw. łódek i kul. Nikt natomiast
nie zainteresował się co i jakich ilościach zostało wygrzebane przez nastoletnich
poszukiwaczy militariów.
W związku z tym 24 czerwca pojechałem do Jedwabnego,
aby na miejscu sprawdzić te informacje. Bez problemów od dwóch chłopców
(imiona i nazwiska do mojej wiadomości) otrzymałem 56 sztuk resztek amunicji
(na zdjęciach). Chłopcy potwierdzili, że znalezisko pochodzi z miejsca,
w którym wcześniej był głaz i spalona stodoła. Dowiedziałem się również,
że z tego miejsca ostatnio inni ich rówieśnicy wygrzebali kilkaset resztek
amunicji, a jeden z ich kolegów ma tego ponad 100 sztuk. Podkreślam jeszcze
raz, że o tym wszystkim białostocki IPN został poinformowany! Dlaczego
więc się tym nie zainteresował? Komu zależy na ukrywaniu dowodów niemieckiej
zbrodni na Żydach i Polakach 10 lipca 1941 r.? To wiemy my wszyscy.
Nasze odkrycie jest wręcz sensacyjne, bowiem wśród
resztek amunicji znalazło się kilka łusek i jeden kompletny nabój (nie
wystrzelony) od sowieckiego karabinu MOSIN, które byty na wyposażeniu NKWD!
Przejęliśmy także jeden niewystrzelony nabój od
sowieckiego pistoletu TT wzór 1933, które mieli na swoim wyposażeniu wyłącznie
oficerowie! Taką opinię wydał po uważnym obejrzeniu broni jej znawca. Przypomnę,
że w połowie czerwca po nagle przerwanej ekshumacji prof. Kulesza powiedział,
że "nowe ustalenia zmuszają nas do weryfikacji świadków". Mówił wówczas
głównie o próbach ustalenia głębokości warstw szczątków ludzkich, o znalezieniu
w mogiłach sztućców, fragmentów odzieży, obuwia, kluczy i wielu mało istotnych
sprawach, skrzętnie pomijając dowody niemieckiej zbrodni, którymi bez wątpienia
są resztki amunicji, świadczące o tym, że podczas tragicznych wydarzeń
miała miejsce prawdziwa jatka. Strzelano do ofiar z różnych rodzajów broni:
pistoletów, karabinów i broni maszynowej! Ze wszystkich dotychczasowych
ustaleń, w tym również naszych, wynika, że zużyto co najmniej 500 sztuk
amunicji!
W świetle tego trudno sobie nawet wyobrazić większą
bzdurę niż posądzenie mieszkańców Jedwabnego, choćby tylko o przymusowy
współudział w zbiorowej strzelaninie, choćby do swoich dotychczasowych
oprawców! Cwany rabin Menachem Ekstein, widząc podczas ekshumacji jakie
to dowody wychodzą na jaw, natychmiast ją przerwał i zwiał. Nową wersję
wydarzeń pozostawiono do sklecenia szabesgojom z IPN-u w postaci komunikatu:
"Znalezisko to zmienia wcześniejszy obraz wydarzeń, jakie miały miejsce
10 lipca 1941 r. w Jedwabnem". Ani słowa o masowym użyciu broni palnej.
Z relacji świadków (jakich?) wynika, że żydowscy mężczyzn zostali
zmuszeni (przez kogo?) do rozbicia pomnika Lenina młotami, a następnie
do zaniesienia jego resztek na żydowski cmentarz, gdzie zostali zamordowani
(w jaki sposób?). Tymczasem IPN podkreśla: "Znalezienie fragmentów pomnika
wewnątrz obrysu fundamentów stodoły wskazuje jednak na to, że ofiary (42
żydowskich mężczyzn - od red.) niosące pomnik zaprowadzono do stodoły,
w której zginęły". Ani słowa o tym w jaki sposób, choć wiadomo że wszyscy
zostali zastrzeleni i wrzuceni do dołu wykopanego na klepisku wewnątrz
stodoły. Dopiero po tym Niemcy wpędzili do stodoły pozostałą grupę Żydów
i Polaków i ją podpalili. Ludziom z płonącej stodoły udało się wywarzyć
jej wierzeję, jednak przed skuteczną ucieczką powstrzymał ich masowy ogień
z kilku rodzajów broni. Część została zastrzelona, część udusiła się lub
spaliła żywcem w jej wnętrzu. Taką właśnie skróconą wersję wydarzeń powinien
podać IPN, a nie eksponować drugoplanowe detale. Nic dziwnego, że już kilka
dni później bez przeszkód usunięto wcześniej uzgodniony fragment inskrypcji,
czyli słowa "niemiecki nazizm". I wszystko będzie jasne - jeżeli nie Niemcy,
to Polacy. 10 lipca nastąpią kolejne, licząc od 1990 r. jedenaste przeprosiny
Żydów za niepopełnione przez Polaków zbrodnie. Zrobi to Kwaśniewski-Stolzman
w imieniu WSZYSTKICH POLAKÓW.
Dlatego też kilku manipulatorom i oszczercom wysłaliśmy pocztą po jednej
wystrzelonej w Jedwabnem niemieckiej łusce. Otrzymali je:
1. prezydent Kwaśniewski
2. ambasador Izraela w Polsce
3. premier Buzek
4. prezes IPN Kieres
Część naszego znaleziska przekazaliśmy do IPN, w
tym dwa dobre naboje; część będzie dowodem w sprawie wszczęcia śledztwa
przeciwko Grossowi, a kilka sztuk zostało z przeznaczeniem dla przyszłe-go
Muzeum Antypolonizmu.
Leszek Bubel
Tylko Polska numer 14(53)/2001
Nadal walczymy z Grossem
18 czerwca br.
w Sądzie Okręgowym w Suwałkach odbyło się pierwsze posiedzenie Sądu celem
rozpatrzenia zażalenia złożonego przez Leszka Bubla w imieniu Stowarzyszenia
Przeciwko Antypolonizmowi w związku z odmową wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę
Okręgową w Suwałkach przeciwko J.T. Grossowi, autorowi książki "Sąsiedzi"
oraz wydawnictwu "Pogranicze" w Sejnach.
Rozprawa została
odroczona przez Sąd ponieważ reprezentujący Stowarzyszenie prezes Leszek
Bubel złożył Sądowi do rozpatrzenia nowe wnioski dowodowe. Pierwszy wniosek
zawiera kilka najnowszych publikacji książkowych i prasowych dokumentujących
kłamstwa i oszczerstwa Grossa w książce "Sąsiedzi". Drugi wniosek dowodowy
dotyczy wyników ostatnio przeprowadzonej w Jedwabnem ekshumacji. W związku
z tym zasadne jest zapoznanie Sądu z protokołem ekshumacji tym bardziej,
że niektóre media cytowały wypowiedzi ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego,
który stwierdził, iż ofiar było co najwyżej dwie setki. Natomiast prof.
Kulesza z IPN podał, że znaleziono ok. 100 sztuk resztek niemieckiego uzbrojenia,
co świadczy o udziale Niemców w zbrodni, czemu Gros zaprzecza na łamach
swej książki. Sąd orzekł, że po zapoznaniu się ze złożonymi przez Leszka
Bubla wnioskami wyznaczy wkrótce termin kolejnej rozprawy.
Żadne z ogólnopolskich
mediów nie poinformowało o toczącej się w dalszym ciągu prawnej batalii
przeciwko oszczercy Grossowi. Stowarzyszenie Przeciwko Antypolonizmowi
w osamotnieniu konsekwentnie uczestniczy w prawnych procedurach.
Na zaproszenie
Leszka Bubla na sali rozpraw pojawił się Kazimierz Świtoń.
Numer 14(53)/2001
The Jedwabne industry
Żydzi amerykańscy,
rabin Warszawy, ambasador Izraela w Polsce, przedstawiciele organizacji
żydowskich w Polsce oraz plenipotent ich wszystkich razem wziętych, czyli
urzędujący prezydent Kwaśniewski, obalili fragment inskrypcji: "rozpalony
przez niemiecki nazizm grzech nienawiści". Nadal zuchwale szydzą sobie
z otumanionych i drzemiących Polaków. Przywódca organizacji żydowskiej
w USA, dyrektor Ligi Przeciw Zniesławieniu (ADL), Abraham Foxman, w stylu
judeonazisty, powiedział niedawno: "Nienawiść i antysemityzm na tą skalę
nie mogą być tolerowane w Polsce, gdzie przywódcy rządu poczynili ogromne
kroki na rzecz uznania współudziału swego narodu w Holocauście. To kolejne
krwiożercze kłamstwo zostało rozpowszechnione na skalę światową, w tym
także u nas, przez Polską Agencję Prasową i nie spotkało się z absolutnie
żadną reakcją elit politycznych w Polsce. Skoro tak się już stało to Żydzi
mają kolejny argument potwierdzający tą informację ich prominentnego polityka
jako prawdziwą.
Jak z tego wynika
całe to kompletnie moralnie zdegenerowane żydostwo ma kompletnie w czterech
literach nawet ostatnie wyniki ekshumacji w Jedwabnem. Jak wiemy liczba
dorosłych ofiar oszacowana została na ok. 50 osób, a Żyd Lech Kaczyński
dorzucił jeszcze setkę, no co najwyżej dwie - jak oświadczył. Zapewne uczynił
to dla pomniejszenia kompromitacji sympatyków Grossa. Gdy jeszcze do tego
znaleziono łuski i resztki niemieckiego uzbrojenia, rabini szczeknęli:
"koniec ekshumacji" i "dali dyla" z miejsca, które bezcześcili swoja obecnością.
No bo przecież okazało się, że Polaków-morderców i to uzbrojonych po zęby
przez Niemców było więcej niż samych ofiar! Na to bowiem znowu wychodzi,
elity polityczne milczą. Wniosek: gdyby to towarzystwo w 99% zebrać
i utopić w szambie, byłoby to z korzyścią nie tylko dla Polski. Ciekawe
kto i kiedy położy kres dalekosiężnym planom światowego żydostwa? Czy jeżeli
do tego dojdzie, znajdzie się choć jeden zdrowy na umyśle, prawdziwy Polak,
który pomoże jakiemukolwiek Żydowi? Wątpię! Póki co prężnie działające
żydowskie organizacje wszczynają z nami walkę w nowych miejscach.
W Zgromadzeniu
Ustawodawczym stanu Nowy Jork gotowy jest już projekt poprawki do ustawy
finansowej. Poprawka ma doprowadzić do zerwania umów z firmami, które łamią
prawa obywatelskie mieszkańców Nowego Jorku w Polsce!!! W tym przypadku
chodzi o LOT, a także polskie statki, bojkot biur podróży czy firm handlowych
prowadzących interesy na terenie Nowego Jorku. które poniosłyby karę za
to, że Polska odmawia Żydom porzuconego przez nich majątku. Przy okazji
dodam, że w samym Izraelu obowiązuje prawo przejmowania przez państwo porzuconego
majątku po upływie 49 lat. W Polsce, jak wiadomo, rządzący terrorem w czasach
stalinowskich Żydzi, sami uchwalali stosowne dekrety , ograbiając przy
okazji miliony Polaków. Teraz żądają zadośćuczynienia i to w łącznej kwocie
65 mld dolarów! Aby było jeszcze bezczelniej w projekcie poprawki znalazła
się klauzula, że "wszelkie umowy zostaną unieważnione, bez prawa domagania
się odszkodowania, jeżeli strona umowy popełni czyn przeciwko mieszkańcom
stanu".
Projekt poprawki
to tylko jeden z elementów stale narastającej kampanii na rzecz wymuszenia
na Polsce żydowskich roszczeń. Trzonem kampanii jest zbiorowy pozew, w
odpowiedzi na który Polska wniosła o nierozpatrywanie go, słusznie argumentując,
że chroni ją immunitet suwerenności. W samym Nowym Jorku powstało Forum
Polonii, nowa organizacja zrzeszająca polonijne środowiska, które chce
podjąć akcję protestacyjną wobec żydowskich członków Zgromadzenia Ustawodawczego
stan Nowy Jork. Tłem tych wszystkich wydarzeń jest już opisany przez Henryka
Pająka "Jedwabny Geszeft". Usunięcie sformułowania "niemiecki nazizm" z
inskrypcji na pomniku w Jedwabnem nie pasuje do obowiązującej religii holocaustu,
wymyślonej dla złupienia wielkiej forsy. Wszak jedwabieńskie kłamstwo nie
zostało uknute po to, aby na nim dobrze nie zarobić.
Za szkalowanie
Polski i Polaków mamy płacić my wszyscy. Polonizowanie niemieckich i żydowskich
zbrodni odbywa się przy udziale elit politycznych w Pookrągłostołowej Rzeczpospolitej
Polskiej. Ale "najlepsze" i tak dopiero przed nami -10 lipca Kwach-StoIzman
postawi kropkę nad "i" przepraszając Żydów. Strach pomyśleć co będzie,
jeżeli do przyszłego parlamentu nie przedostanie się choćby kilku polskich
patriotów.
Leszek Bubel
Tylko Polska numer 14(53)/2001
STOWARZYSZENIE PRZECIWKO
ANTYPOLONIZMOWI
04-782 Warszawa, ul. Brzoskwiniowa
13
tel./fax 6155-271,827-54-22, 0-605-453-995
Apel do władz miasta
i gminy Jedwabne, do wszystkich mieszkańców.
Od roku
trwa niespotykana kampania wrogich nam wszystkim, szowinistycznych kłamców
i oszczerców. Nawet w świetle ostatnich wydarzeń ekshumacyjnych, dokumentujących
wyłącznie niemiecką zbrodnię, oficjalni przedstawiciele naszego Państwa
i samozwańczo wpraszający się liderzy różnych antypolskich organizacji
i przedstawicielstw nie odstąpili od pomysłu zorganizowania 10 lipca br.
haniebnej hucpy, której wyłącznym celem jest próba upokorzenia nas wszystkich.
Nawet napis na pomniku będzie umieszczony bez konsultacji z Wami.
Apelujemy do
Was o nieuczestniczenie w tzw. "uroczystościach". Niech zjawią się tam
wyłącznie ludzie bez honoru, którym obce są zasady moralności oraz dobre
imię naszego państwa i narodu!
Żaden przedstawiciel
władz gminy oficjalnie czy nawet prywatnie nie powinien wziąć udziału w
tej haniebnej "uroczystości".
Leszek Bubel
Prezes zarządu
Powrot
|