Arnold o pochodzeniu Waldemar Moszkowski, Nasz Dziennik |
W kawiarence internetowej TVP 1 5 kwietnia br. gościła Agnieszka Arnold, reżyser filmu "Sąsiedzi". Zaglądając na stronę internetową http://www.tvp.pl/kawiarenka/arnold/home.htm, można wyrobić sobie pogląd nie tylko nt. burzliwości prowadzonej dyskusji, ale również o mentalności i poziomie odpowiedzi zaproszonego gościa. W sygnalizowanych przez internautów głosach przeważały krytyczne pytania, które rzadko spotykały się z zadowalającą odpowiedzią. Można je z grubsza podzielić na kilka wątków tematycznych. Dowiadujemy się z nich, co pani Agnieszka myśli o swoim pochodzeniu (o czym piszemy dzisiaj), o rasizmie, prawdzie.
"Medyk": "- Czy Pani, Pani Agnieszko Arnold jest Żydówką? Jeśli tak, to wszystko jasne". Agnieszka Arnold: "Drogi Medyku, z racji zawodu Pańskiego odsyłam do doktora Mengele". Przez chwilę zapachniało "polskimi obozami koncentracyjnymi", ale do sprawy wraca "Krzysztof": "- Może nie powinien pytać, ale padło pytanie o Pani pochodzenie, być może niewłaściwie sformułowane, ale mimo to nie udzieliła Pani odpowiedzi. Czy należy to rozumieć, że pochodzenie jest rzeczą wstydliwą. Mówimy o wyjaśnianiu, podawaniu prawdy, a jednak tego nie robimy. Takie mam wrażenie". "- Jestem człowiekiem, mam dwie ręce, dwie nogi, głowę i to by było na tyle" - odpowiada Arnold. Nie jest tajemnicą, że pani Agnieszka posiada m.in. również serce, wątrobę, nerki, trzewia, mózg i świadomość (w tym narodową). Ostatnią próbę jej poznania podejmuje "Nick": "Ja jestem polskiego pochodzenia a Pani boi się powiedzieć o sobie? Czyli wszystko rozumiem". Agnieszka Arnold: "- Jestem obywatelem polskim, z czym ty, Nicku chyba masz problem. Kochani, rozmawiamy już dwie godziny. Mój czas się kończy, chociaż wiem, że ponad 80 pytań czeka w kolejce na odpowiedź". Chyba też by się nie dowiedzieli. Waldemar Moszkowski |