Akcja Gestapo Maciej Walaszczyk |
||
Przeprowadzenie w archiwach niemieckich kwerendy jest tylko fragmentem znacznie szerszych badań nad tą sprawą - mówi Edmund Dmitrów, naczelnik delegatury IPN w Białymstoku, który w sobotę wrócił z Freiburga i Ludwigsburga. Jakie informacje przywiózł z Niemiec wysłannik IPN? Zdaniem Dmitrowa, są to tylko punkty zaczepienia, które tworzą fragmentaryczną wiedzę na temat zbrodni w Jedwabnem i kontekstu historycznego tych wydarzeń. - Przestrzegam przed formułowaniem zbyt daleko idących wniosków - tłumaczy. Podczas wczorajszej konferencji skupiono się nad poszlakami wskazującymi, że to oddział specjalny gestapo tuż po rozpoczęciu wojny Niemcy - ZSRR prowokował i dokonywał pacyfikacji ludności żydowskiej w okolicach Łomży. To nowość, gdyż wcześniej takich informacji nie posiadano. W niemieckich archiwach znaleziono relacje dwóch świadków, Żydów z okolic Łomży. Chaja Finkelstein złożyła swoje zeznania wobec izraelskich organów ścigania jeszcze przed 1963 r., a więc przed niemieckim śledztwem w tej sprawie, które umorzono w 1965 r. Na dwóch przedstawionych jej zdjęciach rozpoznała ona wówczas Hermana Schapera, dowódcę grupy operacyjnej do zadań specjalnych. Dowodził on pacyfikacją żydowskiej ludności Radziłowa w dniu 7 lipca 1941 r. Według jej relacji, to właśnie on wydawał rozkazy innym gestapowcom, a także Polakom, którzy z nimi współpracowali. Według innej relacji, również złożonej w Izraelu i także przed 1963 r. przez Żyda Izchaka Felera, ten sam Schaper dowodził akcją zagłady ludności żydowskiej w Tykocinie.
Z dokumentów dochodzenia prowadzonego przeciw Schaperowi
przez Centralę w Ludwigsburgu wynika, że znał on język polski i ukrywał
się po wojnie, do 1953 r. pod nazwiskiem Karl Bieliński. W trakcie
przesłuchań zaprzeczył, jakoby miał związek z opisanymi wydarzeniami i
odrzucił stawiane mu zarzuty. - To człowiek z rocznika 1911, więc trudno to określić - powiedział Dmitrów. Himmler - prowokować akcje odwetowe Co jednak ciekawe, IPN udało się ustalić, że Heinrich Himmler osobiście nadzorował prześladowania Żydów w okręgu białostockim. Z niektórych źródeł wynika, że 8 lipca 1941 roku przebywał on w Białymstoku. W rozmowach z gen. Erichem von dem Bach-Zelewskim, szefem sił bezpieczeństwa zaplecza grupy armii "Środek", Himmler wskazywał, że zagłada Żydów na tym obszarze powinna się dokonać drogą organizowania pogromów z udziałem miejscowej ludności na wzór wydarzeń w krajach bałtyckich. Wynika to z zeznań złożonych przez Bach-Zelewskiego przed amerykańskimi organami śledczymi. Podkreślał on, że szef SS argumentował to silnymi nastrojami antykomunistycznymi i antyżydowskimi wśród ludności polskiej, która po okupacji sowieckiej była w dużej mierze nastawiona na odwet. To miały wykorzystywać oddziały SS do organizowania akcji tzw. samooczyszczania a więc prowokowania i podburzania do antyżydowskich wystąpień. Niestety, nie zachowały się jednak dokumenty gestapo z Ciechanowa z tego okresu, które z pewnością zawierały wiele cennych informacji na temat wydarzeń z lipca 1941 r. Przedstawiciele Instytutu zapewniają, że materiałów będą szukali również w Berlinie. Ostatnią partią akt badanych przez wysłannika Instytutu były zbiory Archiwum Wojskowego we Freiburgu. W znalezionych tam meldunkach komendantury polowej Wehrmachtu z Łomży nie ma żadnych informacji o wydarzeniach w Jedwabnem. Są natomiast nieliczne wzmianki o wystąpieniach antyżydowskich 9-11 lipca oraz 14 lipca. Zgodnie z nimi, w Wąsoszu ludność miejscowa spaliła grupę Żydów w stodole, a podobne wypadki miały mieć miejsce w Kolnie i Szczuczynie. Edmund Dmitrów przyznaje jednak, że struktury Wehrmahtu, w przeciwieństwie do formacji SS i policji bezpieczeństwa, konsekwentnie pomijały w wytwarzanych przez siebie dokumentach informacje o dokonywanej zagładzie ludności żydowskiej, a jakiekolwiek rozkazy przekazywane były droga ustną. Będzie "Biała księga" Podczas wczorajszej konferencji prezes Instytutu zapewniał, że wznowione po 1978 r. śledztwo w tej sprawie ma doprowadzić do ustalenia wszystkich okoliczności tego, co się wówczas stało. - Dalej deklaruję opublikowanie "Białej księgi", bez względu na wynik śledztwa - oświadczył prof. Kieres. - Bez względu na to, czy będą ustaleni sprawcy, czy też nie - zaznaczył prezes Instytutu. Opublikowane zostaną dwa tomy. Pierwszy z nich zawierał będzie studium historyczne na ten temat. W drugim znajdą się dokumenty z archiwów sowieckich i niemieckich oraz zgromadzone w Żydowskim Instytucie Historycznym relacje ocalałych Żydów. Przede wszystkim jednak tom ten pomieści dokumenty śledztw z 1947 r., 1953 r. i lat 60. i 70. - Na to jednak trzeba poczekać, gdyż materiał ten to około 1.000 stron odręcznie pisanych protokółów, które teraz będzie trzeba przepisać i opatrzyć przypisami - zauważa Kieres. W żadnym archiwum federalnym w Niemczech nie ma materiału filmowego na temat Jedwabnego. Szef Pionu Śledczego w IPN Witold Kulesza zapewnia, że jak na razie śledztwo w tej sprawie trwa. Nie można natomiast nikogo oskarżyć jako bezpośredniego sprawcę zbrodni i dotyczy to również żyjących obecnie Polaków, którzy zostali skazani w procesie pod koniec lat 40. Maciej Walaszczyk |